wtorek, 7 stycznia 2014

przystanek Inny czyli tolerancja po lubelsku

Słuchałam dziś jadąc samochodem bardzo interesującego reportażu w trójce. Reportaż autorstwa Agnieszki Czyżewskiej- Jacquemet, zatytułowany Przystanek Inny, dotyczył akcji artystycznej, podczas której nazwy przystanków w lubelskich autobusach czytane były przez czeczeńskich uchodźców mieszkających w naszym mieście. O reportażu można poczytać tu ( i zapewne wkrótce także posłuchać, na razie jest świeżo po emisji)
http://www.polskieradio.pl/9/325/Artykul/1018114,Dlaczego-tak-bardzo-boimy-sie-Innego

Ja chciałam się odnieść do zarejestrowanych przez reporterkę reakcji moich znakomitych kompatriotów, podróżujących autobusem lublinian. Autorka zaznaczyła, że reakcje negatywne, z których jedną zamierzam komentować, były w większości.
W czym problem? Nazwy przystanków czytane były z obcym akcentem. Czytane były przez ludzi, którzy znaleźli u nas schronienie po wojennych przeżyciach. Którzy mówią z radością o tym, że mogą wychowywać swoje dzieci w miejscu, gdzie po prostu nie ma wojny. Opowiadają o przeżyciach tych dzieci, które mają na koncie straszliwsze przeżycia niż większość dorosłych w naszym kraju. Dzieci chodzą u nas do szkół, mówią pięknie po polsku; również dorośli wypowiadali się w reportażu po polsku, jednak z wyraźnym obcym akcentem.
Obcy akcent wprawia jednego z indagowanych podróżnych w oburzenie.Pan proponuje nawet, aby "takie coś" było karane (sic!) Uważa, że cała akcja to prowokacja, mająca na celu sprawienie, aby Polacy nie mogli czuć się w Polsce jak u siebie. Najwyraźniej cel został osiągnięty, gdyż pan żali się, że słuchając tego nie jest w stanie czuć się w Polsce jak Polak (???). Ma też najwyraźniej potężny kompleks, skoro twierdzi, że w Niemczech Niemiec może się czuć jak Niemiec, Belg w Belgii jak Belg , a tylko w Polsce przez takie akcje- polskie słowa z obcym akcentem!- nie może Polak czuć się Polakiem.
I to nie był głos jednego wariata. To był jeden z wielu.

Aby Polak mógł czuć się w Polsce Polakiem, musi mieć w otoczeniu samych prawdziwych Polaków. Polak to nie ktoś kto tu mieszka, pracuje, posyła dzieci do szkoły, znajduje pomoc i schronienie, nawet mówi po polsku. To nie wystarczy. Polak to ktoś kto mówi po polsku z polskim akcentem. Polak to także katolik- jak wielokrotnie dowiedziałam się z transparentów całkiem poważnych demonstracji w Lublinie i w Zamościu. Polak to nie ktoś, kto interesuje się losem i historią Żydów- jak dobitnie dowiedział się szef Ośrodka Brama Grodzka, któremu podpalano drzwi, rysowano swastyki i obraźliwe napisy, grożono.

Jestem pół Polką, pół Argentynką. Mój ojciec mówi po polsku z obcym akcentem.
Jestem luteranką.
Interesuje mnie historia Żydów i jeszcze wiele innych tematów.
Proszę bardzo, drodzy współmieszkańcy, zlinczujcie mnie.

Albo nauczcie się z tym żyć- ja tu JESTEM.


29 komentarzy:

  1. Nie słuchałam, mam nadzieję, że szybko wrzucą w Trójce na stronę.

    Smutne, ale niestety nie jestem zdziwiona. Pewnie jak większość z nas. Potrzebujemy kilku pokoleń na zmianę. Gdy byłam w podstawówce odmieńcem był już ten, który nie chodził na religię (a w ogóle nie było mowy o tym, że są jakieś inne religie). Jesteśmy zamknięci, daleko nam do kosmopolitów, myślimy zaściankowo. Ale to się zmienia i - mam nadzieję - zmieni. Cieszę się, ze u Leny w przedszkolu są pół-Anglik, pół- Węgier i "cała" Wietnamka:) Dzieciom to kompletnie nie robi rónicy, dopóki my, dorośli, tej różnicy im nie zasygnalizujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dzieciom to nie robi różnicy. I trzeba je nasączyć otwartością póki możemy.
      Co do tego że to się zmienia, że wystarczy poczekać kilka pokoleń- nie wiem. nie jestem pewna. Pociągnę ten wątek bo mam pewne przemyślenia dłuższe niż komentarz.

      Usuń
  2. zielona, nadal ten, który na religię nie chodzi jest odmieńcem, a rodzice tegoż dziecka bardzo odważni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się. choć oczywiście nie jest tak tylko w kwestii religii.

      Usuń
  3. hmm, bo w naszym kraju bardzo często nie jest Polakiem ten, którego religia nie jest rzymsko-katolicka, ten którego skóra jest odmiennego koloru, ten który jeździ na wózku czy ma zespół Downa, ten który nie dał się zaszczuć w 68, ten który chroni siebie i rodzinę przed okrucieństwem w tym kraju...

    zawsze będę przeciwna takim wypowiedziom, takiej segregacji, takiej postawie, która nie ma żadnego związku z tym czym określam mianem patriotyzmu. kocham różnorodność i wolność, nie chciałabym Polski bez Cyganów, Żydów, ewangelików, luteranów, zielonoświątkowców itd. chciałabym żeby mieszkańcy mojego kraju byli przychylni Ludziom, po prostu Ludziom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że są i tacy ludzie, mam nadzieję że w coraz większej liczbie!

      Usuń
  4. Dramat... przyznaję, że ja osobiście bardzo rzadko obserwuję przejawy nietolerancji ze względu na religię czy pochodzenie - może Trójmiasto ma "wolnomyślną" aurę? Ale z drugiej strony mamy masę przejawów nietolerancji ze względu na wygląd czy stan majątkowy, to szczególnie wśród dzieci w szkole... Tłumaczymy, tłumaczymy i tłumaczymy, ale niewiele to daje. Tak czy owak to, co jest w domu, nasącza dzieci najbardziej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie Asiu, nie chodzi tu przecież tylko o pochodzenie czy religię Też mam nadzieję, że wynosi się wiele z domu, ja na pewno wyniosłam moją postawę z domu.

      Usuń
  5. bardzo oje sie takiej nietolerancji, bo ona prowadzi do przemocy. najpierw malej, niezauwazalnej nietolerancji, mobbingu, ignorancji a potem do nienawisci i przemocy. jak przyjechalam do niemiec wszystkim powodzilo sie dobrze i srednia klasa miesczczanska miala sie dobrze. lubilo sie wlochow i turkow, bo dziecki nim sa swietne warzywa i super restauracje a nie tylko niemiecka kiszona kapusta i golonka. teraz wszystkim jst trudniej, nie ma forsy, brakuje pracy i kazdy obcy staje sie wrogiem. szegolnie taki, ktorego latwo rozpoznac: inny kolor skory, wlosy, ubranie.
    taka akcja i zapowiedziami z obcym akcentem powinna wzbudzac sympatie a tylko denerwuje i zlosci. i nie tylko polakow. niemcow, francuzow, wszystkich. o to ze zlosci jest znakiem, ze ludziom dzieje sie zle.

    dziekuje za umozliwienie komentowania. zagadam tu regularnie, ale nie mam wymaganego konta. moze uda mi sie to zmienic, bo pewnie nie chcesz miec tej opcji z anonimowym komentarzem. pozdrawiam serdecznie,
    lylowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lylowa- nie ma problemu, dla Twoich komentarzy mogę zostawić opcję anonimową!
      Mogłabym się podpisać pod Twoim komentarzem. Właśnie ten wątek- że ludziom dzieje się źle- muszę go kiedyś rozwinąć. W tym samym kierunku idzie moja refleksja.

      Usuń
    2. bardzo sie ciesze, bo czesto mam ochote cos u ciebie powiedziec:-) dziekuje!
      a ten temat jest dla mnei szczegolny, bo kiedys nawet przez chwile mylalam o tym, czy wychowywanie malina dwujezycznie i ciagle podkreslanie, ze jest polka nie jest... hmmm... niebezpieczne.
      lylowa

      Usuń
  6. ja jestem takim odmiencem, mowiacym z polskim akcentem, w Holandii. moj akcent jest takze przedmiotem zartow, moze nie przesmiewczych, ale kto wie co mowia za moimi plecami. jezeli smiem cos skrytykowac od razu slysze, mozesz przeciez wracac skads przyjechalas, do tej biednej Polski, gdzie niedzwiedzie po ulicach chodza, a ludzie furmankami jezdza. mam alergie na traktowanie kogos z gory, bo jest cudzoziemncem, czyli od razu kims gorszym, ulomnym. Dlatego nie smiesza mnie w ogole na przyklad zarty i przedrzeznianie akcentu kucharza z Francji Michela Morana, ktory wedlug mnie bardzo dobrze opanowal nasz trudny jezyk. I smieja sie glownie Ci, ktorzy sami nawet po angielsku, ze tez o innych jezykach nie wspomne, jednego slowka wydukac nie umieja! Uwazam, ze cudzoziemcy wzbogacaja kulture danego kraju, a dzieci z takich mieszanych zwiazkow sa czesciej bardziej otwarte na swiat niz ich "czystej krwi" rowiesnicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Zdaję sobie sprawę że to szerszy problem niż tylko polski.

      Usuń
    2. generalnie chętniej nie tolerujemy tych biedniejszych i granica tolerancji przesuwa się na wschód- Holendrzy kpią z Polaków, Polacy z Ukrainców czy Czeczenów.

      Usuń
    3. tak dokladnie jest. ale to temat rzeka Natalio, chetnie poczytam Twoje dalsze przemyslenia w tej sprawie. bo to ciekawy choc trudny temat.

      Usuń
  7. nie rozumiem tego pana. przyjmując jego kryterium Niemcy tym bardziej nie powinni czuć się Niemcami w swoim kraju, bo ich kraj jest o wiele bardziej wielokulturowy niż nasz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kryterium tego pana jest całkowicie zagadkowe. Oparcie swojego poczucia tożsamości narodowej na zapowiedziach przystanków?

      Usuń
  8. Na szczęście sama rzadko spotykam się z tak, nie wiem jak to ująć, debilnym przejawem nietolerancji lub może po prostu nie zwracam na to uwagi, ale kiedy już mnie to uderza to nie mogę wyjść ze zdziwienia jak komuś może przeszkadzać inność drugiego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego powodu właśnie, cieszę się, że nasze dzieci chodzą do przedszkola z dziecmi czarnoskórymi ( mamy ich dwoje); małą Hinduską , Włochami, Palestyńczykiem i Hiszpanem. Przez kilka lat anglojęzycznym dyrektorem przedszkola była czarnoskóra Felicity, co było tematem wielu dyskusji w naszym małym mieście.
    Z rasizmem i nietolerancją zetknęłam się najmocniej w Rumunii, gdy przyjeżdżali do firmy szefowie z Hiszpanii i traktowali wszystkich Rumunów jak ludzi 5-tej kategorii.
    Ja w ogóle jestem wyczulona na sprawy rasowe; nie toleruję żartów antysemickich, bo wsród znajomych mamy wielu obcokrajowców - także Żydów.

    Naiwnie wierzę, że to co zaszczepimy naszym dzieciom, to pozostanie w ich głowach.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja jestem Polką, zwyczajną Polką. Katolikiem na dodatek - prawdziwie. I rewelacyjnie, że jesteście - Wy - wszyscy "inni" (niż ja, bo co to "inność"...). W tym bogactwo nas - Polaków "z krwi i kości" i katolików (czasem niestety tylko z krwi i kości...) To dzięki Wam jesteśmy bogatsi. To dzięki Wam jesteśmy tym kim jesteśmy. To dzięki Wam mógł zaistnieć w XX wieku Lublin trzech kultur, wiar - katolicyzmu, prawosławia i judaizmu.
    Tolerancja... Akceptacja... Taka, z jaką my chcemy być tolerowani i akceptowani, jeśli los rzuci nas - awaryjnie - w puszczy...
    A Karolinie Freino dziękuję za ten projekt. Mam zaszczyt ją znać od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super że znasz autorkę projektu- projekt jest w ogóle fantastyczny!
      Prawdziwi katolicy to wbrew pozorom nie tak częsty przypadek w naszym kraju. Wszyscy jesteśmy jakoś inni i możemy tak jak piszesz wzbogacać się nawzajem. Gdyby wszyscy mieli taką otwartość.
      Dziękuję za odwiedziny na blogu!

      Usuń
  11. Zgadzam się z Zieloną - trzeba chyba kilku pokoleń, aby zmienić polską mentalność. Mieszkam w małym mieście, gdzie każda inność jest od razu brana na celownik i przejaskrawiana.

    My również jesteśmy postrzegani jako inni - przez wygląd, specyficzne poczucie humoru, styl życia. Nie zabiegamy o to, nie staramy się być na siłę "oryginalni" - wręcz przeciwnie. Jednak nie zmienia to faktu, że tak jesteśmy postrzegani. Miki, jako jedyne dziecko w przedszkolu nie chodzi na religię i właściwie... musi być na tych zajęciach, bo przez ten czas panie nie wiedzą, co z nim zrobić. Podczas zajęć religii próbowano zaprowadzić go do innej grupy, ale nie chciał i nie rozumiał, dlaczego ma wyjść z sali. Nie podoba mi się to, ale niewiele mogę zrobić - gdyby religia odbywała się później, odbierałabym go wcześniej z przedszkola, ale zajęcia są tuż przed obiadem. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w szkole, czasem trochę się tego boję. Sama również opisywałam ciekawą sytuację, kiedy parafia nie pozwoliła mi na udział w kursie dla fotografów, ponieważ nie jestem wierząca - jednocześnie komunikując, że taka licencja jest niezbędna, abym w ogóle mogła fotografować podczas ślubów, komunii. Wywalczyłam ją jednak i jestem z tego bardzo dumna...ale pozostał niesmak, że w ogóle musiałam to robić.

    Sama wiele razy brałam udział w różnych warsztatach, stażach w ośrodkach kultury (np. w Sejnach), gdzie kładziono nacisk na przenikanie się i współistnienie kultur. To piękna i trudna lekcja, podziwiam pracę ludzi próbujących otwierać serca i umysły na to, co inne, nieznane, odczarowujących stereotypy, mity. Tak, jak piszę Kaatje, zgadzam się, że inność, pod każdą postacią, wzbogaca nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naszym dzieciom wytłumaczyliśmy dokładnie dlaczego podczas religii muszą wychodzić z sali i dzięki tej rozmowie nie mamy tego problemu. Staramy się nauczyć dzieci, że inność to nie dziwność, coś nieprzyjemnego. Póki co się udaje. Nie odbieraj tego jako rady, nie znam przecież waszej sytuacji.

      Poza tym- mam wrażenie że problem jest trochę poważniejszy niż odczekanie kilku pokoleń, i nie chodzi mi wyłącznie o religię. Może wrócę kiedyś do tego wątku, bo jest za długi na komentarz. Dziękuję za Twoją opinię.

      Usuń
    2. P.S. Religię podałam jako jeden z przykładów, nie odnoszę się tylko do niej. Jeśli chodzi o Miłosza, to również rozmawialiśmy z nim na ten temat i stale rozmawiamy. Jednak podczas zajęć chce zostać - zazwyczaj wtedy bierze kartkę i rysuje. Uznaliśmy, że zawsze jest to jakiś kompromis i jeśli dobrze się z tym czuje, niech tak będzie.

      Usuń
  12. Jako, ze od 12 lat nie mieszkam w Polsce, to moze tak do konca nie wiem, jaka jest codziennosc. Ale jak juz do Polski pojade, to widze to samo co w Holandii czy innych krajach: ludzi z szerokimi horyzontami, oczytanych, ktorzy podrozuja po swiecie, ucza sie jezykow, maja hobby i ludzi, ktorzy siedza wieczorami przed TV, jezykow sie nie ucza (bo np. juz sa za starzy i w ogole ''po co im to''), w podroze sie nie udaja (bo najlatwiej siedziec i narzekac). Ci pierwsi obcokrajowca mowiacego z innym akcentem beda chwalic, ze tak ladnie mowi w ich jezyku, a ci drudzy albo go nie zrozumieja, albo zaczna poprawiac, a w reportazu beda sie go chcieli pozbyc z kraju, bo po co im tu ten obcy. Ja bedac emigrantka doswiadczylam obydwu reakcji - pozytywne mnie ciesza i stymuluja, negatywne olewam, bo opinia narzekaczy mnie nie interesuje.
    Co mnie zawsze zadziwia, to fakt, ze ludzie, ktorzy uwazaja sie za tolerancyjnych, sa tolerancyjni do czasu az druga osoba ma podobne poglady:-) i z jednej strony w Polsce nadal dzieci niechadzace na religie sa ''inne'', a z drugiej strony katolicy, ktorzy chca katolikami byc w 100% a nie tylko na papierze, przezywani sa pogardliwie ''katolami'' a swoja wiare i przekonania wynikajace z tejze wiary maja zakopac w ogrodku, bo inaczej sie z nia ''obnosza''.
    Czasami wydaje mi sie tolerancja to utopia. Ze lepiej uzywac slowa ''szacunek'', bo mozna czegos nie tolerowac, a jednoczesnie drugiego czlowieka szanowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodzę się z Tobą- tolerancja polega moim zdaniem na tym, że akceptuję nie czyjeś poglądy czy wyznanie ( przykładowo), ale fakt istnienia obok mnie ludzi o innych poglądach, wyznaniu itd. dopóki nie wtrącają się oni do tego, jak mam żyć. Tolerancja nie jest wcale utopią.
      Ja osobiście nie nazywam nikogo "katolem", ale często takie reakcje wywołuje chęć (częsta w Polsce) rozszerzenia katolickich poglądów na życie na obowiązujące prawo i wszystkich obywateli. ja osobiście szanuję ludzi o spójnym światopoglądzie, którzy żyją tak jak głoszą. I nie przeszkadza mi "obnoszenie się", tylko dyktowanie innym jak mają żyć. Czy wtrącanie się tam, gdzie nie jest miejsce religii- żadnej.
      Tolerancja nie oznacza też że nie można skrytykować poglądów z którymi się nie zgadzamy, czy postawy z którą się nie zgadzam. Mogę to zrobić w rozmowie z osobą, z którą mam podobne poglądy i to nie znaczy że nie jestem tolerancyjna- krytykuję np jakąś postawę czy pogląd, a nie człowieka. nie odmawiam nikomu prawa do własnych wyborów.
      Brak tolerancji wobec kogoś, kto jest jak to nazywasz 100% katolikiem jest równie niewłaściwy jak wobec nikogo innego i nie jest to przykład na utopijność tolerancji.
      Rozumiem, że odbierasz osoby negatywnie ustosunkowane do innych jako "narzekaczy"- ja żyjąc w Polsce, czytając, obserwując co się dzieje, nie jestem taką optymistką.

      Usuń
  13. Okropnie przykre... Środowisko Czeczeńców mieszkających w polsce znam bardzo dobrze bo pracowałam jako wolonatruszka w ośrodku dla uchodźców.
    O ile rodzice róznie - jedni trochę po polsku inni po rosyjsku i czeczeńsku, to dzieci faktycznie mówią i to często bardzo dobrze po polsku.
    Znajomość języka nie ma tu zresztą żadnego znaczenia, to są ludzie skrzywdzeni wojną którzy znaleźli schronienie w naszym kraju...
    Nie rozumiem jak można o nich myśleć inaczej.

    OdpowiedzUsuń