poniedziałek, 7 października 2013

Uparłam się polubić każda porę roku!

Dotychczas lubiłam tylko wiosnę i lato, a z jesieni i zimy narzekałam. A ponieważ postanowiłam ogólnie przestać narzekać (nie mylić z uzasadnioną krytyką czy polemiką; mam na myśli polackie pojękiwanie), a nie lubiąc jesieni i zimy narzekałam praktycznie 3/4 roku, uznałam że pomoże mi w tym uparte znajdowanie plusów w każdym miesiącu. Na razie to w ogóle-phi! Październik da się lubić. A więc:

-zupa dyniowa (bez komentarza; po prostu odwiedźcie mnie a przekonacie się jaka pyszna :))
-szaleństwo targowych plonów. Wczoraj jakoś moje myśli podczas nabożeństwa krążyły po jesiennym targu, a to za sprawą Dziękczynnego Święta Żniw :) Śpiewaliśmy piękną pieśń do słów wiesza J Kochanowskiego "Czego chcesz od nas, Panie" (uwielbiam ten wiersz), a przed oczami przesuwały mi się orzechy, dynie, stosy papryk, jesienny las :)
- praca. Lubię pracę, a po pełnym poczatkoworocznego chaosu wrześniu zaczyna się pracować dobrze i spokojnie
- jesienne wycieczki- miasta jesienią nabierają niepowtarzalnego uroku, a las, jezioro są fantastyczne.
- karmelowe latte. moja nowa miłość.
- szale i czapki, czyli niekończące się możliwości modowe :)
- capuccino na balkonie w promieniach październikowego słońca
- zapach wieczornego powietrza , coś pomiędzy dymem, ziemią, grzybami.
- moje dzieci i ich jesienne zabawy( ten punkt specjalnie po to, aby wzmocnić mą nadwątloną dziś mocno miłość macierzyńską; oj, dały dziś mi do wiwatu! żeby nie było że zawsze jest tak sielsko jak na zdjęciach. w słoneczną, jesienną sobotę- oj, nie!)













- minęła też druga rocznica chrztu Ady- chrzciliśmy ją w Dziękczynne Święto Żniw właśnie A tak wyglądała wtedy:

Póki co więc desperacko skupiam się na pozytywach, a Wy na pewno zacieracie ręce, co też pozytywnego wymyślę w listopadzie ;))))

21 komentarzy:

  1. "za Twe hojne dary" jestem pewna, że znajdziesz ich mnóstwo w listopadzie, bo taki masz cel :))) Twoje postanowienie bardzo mi się podoba, pozdrawiam i zdradzę, że uwielbiam zapach palonych zniczy w listopadzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o a ja zniczy akurat nienawidzę. w ogólę nie lubię cmentarzy.

      Usuń
  2. słuszna inicjatywa z tym "nie narzekaniem". tez staram się wcielać w życie oraz inicjatywę "będę się uśmiechać" :D nie ma łatwo ....

    lubię zapach wieczornego powietrza jesienią i wczesna wiosną, bo chyba wtedy najbardziej pachnie ziemią, naturą.

    OdpowiedzUsuń
  3. słuszna inicjatywa z tym "nie narzekaniem". tez staram się wcielać w życie oraz inicjatywę "będę się uśmiechać" :D nie ma łatwo ....

    lubię zapach wieczornego powietrza jesienią i wczesna wiosną, bo chyba wtedy najbardziej pachnie ziemią, naturą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sloneczna kolorowa pazdziernikowa jesien lubie. W listopadzie ednak trudno mi znalezc jakies pozytywy, poza tym, ze w tym miesiacu por az pierwszy mama zostalam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja po raz drugi ;) no i sama mam urodziny ale to nie wiem czy taki pozytyw :)

      Usuń
  5. Natalia, ja zawsze komentarze dubluje, nie wiem ki diabel, wiec masz robote przy mnie:)
    ja jesien kocham, to moja ulubiona pora roku. mniej wiecej z tych powodow, co Ty.
    Podaj przepis na swoja zupe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym razem Ange zdublowała :) przepis poniżej w komentarzu :)

      Usuń
  6. Od lat próbuję wyszukiwać pozytywy w okresie listopad-luty, póki co znalazłam tylko Boże Narodzenie i oczekiwanie na przedwiośnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczymy co mi się uda :) oczekiwanie na wiosnę jest zawsze dobre, hihi :)

      Usuń
  7. O tak, przepis na zupę poproszę!
    Jesień zawsze lubiłam, do momentu gdy zaczęła mi się kojarzyć z początkiem chorób i przymusowym aresztem domowym:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Wychodzę z banalnego założenia, że "u nas jest jak jest". Czyli: długo jest zimno, szaro, mokro i nieprzyjemnie i to też trzeba oswoić. Pomagają książki, porządne i ciepłe ubrania, dobre filmy, itp. Kiedy urodził się Miłosz, postanowiłam, że będziemy spacerować codziennie, niezależnie od pogody. Dzięki temu przestałam narzekać i nauczyłam się dostrzegać coś pozytywnego w niemal każdej aurze. :)

    Lubię zmienność pór roku, męczyłabym się żyjąc w miejscu, w którym przez cały rok jest monotonnie ciepło lub chłodno i deszczowo

    Jedyne czego nie znoszę (tak, jak Zielona) - przymusowego aresztu w domu z powodu choroby.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepis na zupę jest banalny tak naprawdę- ja nie przepadam za zupami-kremami, ale jak ktoś woli,może na końcu zmiksować całość. Na niezbyt duży garnek biorę cztery marchewki, jedną pietruszkę, trochę natki, łyżeczkę masła, opcjonalnie kawałek selera jak ktoś lubi; wszystko kroję drobno, zalewam wrzątkiem i gotuję taki warzywny bulion. (proporcje są raczej dużo warzyw, mało wody). Gruby plaster dyni kroję na mniejsze kawałki i gotuję- ja to robię razem ze skórką, bo nie lubię się męczyć z obieraniem. W każdym razie chcemy uzyskać gotowaną, obraną dynię. Dorzucam ją do gotowego bulionu z warzywami. Zagotowuję, doprawiam solą, pieprzem i gałką muszkatołową.. Wychodzi gęsta,ale z kawałeczkami warzyw. Podaję z natką pietruszki i pestkami dyni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przepis :) Lada moment trzeba dynię na Halloween kupować, to zupę zrobię :P

      Usuń
  10. Ja nie wierzę za bardzo w areszt domowy podczas chorób; zostajemy w domu tylko wtedy gdy jest gorączka, a ta na szczęście u nas zwykle nie trwa dłużej niż dwa-trzy dni. jak tylko odpuści, wychodzimy.

    OdpowiedzUsuń
  11. A jakas konkretna dynia? Bo podobno jedne się na zupę nadają, a inne niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja kupuję na targu i tylko upewniam się czy jest mięsista- bo są dynie "na pestki" które mało miąższu mają i bardzo łykowatego. taka mięsista dynia nadaje się według mnie i na zupę, i na puree i na pysznościowy sos do makaronu :)

      Usuń
    2. ja kupuję na targu i tylko upewniam się czy jest mięsista- bo są dynie "na pestki" które mało miąższu mają i bardzo łykowatego. taka mięsista dynia nadaje się według mnie i na zupę, i na puree i na pysznościowy sos do makaronu :)

      Usuń
    3. Zielona, hokkaido jest fajna na takie rzeczy :)

      Usuń
  12. Natalio jak zwykle cudnie i pozytywnie! Zdjęcia przepiękne. A zupa z dyni to chyba co tydzień u mnie bedzie bo Antek uwielbia.... Mówi, ze to jego ulubiona! ale lubię tez pierożki z dynia! tortellini z dynia! placuszki z dynia....

    OdpowiedzUsuń