środa, 5 grudnia 2012

rocznica

Wczoraj Ada skończyła 16 miesięcy, a według Japończyków dokładnie dwa lata- tyle, co do dnia, upłynęło od jej poczęcia.
Lekarz nie chciał mi wierzyć, że znam dokładną datę, ale mieliśmy wówczas kosmicznie zapracowany miesiąc i udało się spotkać na erotyczne randez-vous dokładnie raz. Za to-niezamierzenie-celnie.
Dzień przed Wigilią test pokazał dwie kreski. Test zrobiony dla świętego spokoju, miałam długie cykle i często mi się spóźniał.
Absolutnie nie zamierzałam być w ciąży. Dwójka dzieci, niedawna przeprowadzka do mieszkania akurat na rodzinę dwa plus dwa, mąż bez stałej pracy. No i to, że nie bardzo wyobrażałam sobie siebie w roli wielomatki, matki obwieszonej dziećmi, matki z ilością dzieci przekraczającą ilość rąk.
Tak, wypowiedziałam to złowrogie słowo na a.
Co powstrzymuje ludzi przed usunięciem ciąży? sumienie, religia, strach?
Nie mam pojęcia co mój kościół uważa na temat aborcji. Nie przypuszczam, żeby był jej entuzjastą, ale też nie wpiernicza się jakoś szczegółowo w prywatne sprawy. Masz Biblię, sam sobie wywnioskuj czy to będzie w zgodzie z Bożym Słowem i sumieniem.
Ja pomyślałam, że w końcu mamy mieszkanie.mamy dochody. mamy zabawki, ubranka po starszych dzieciach. możemy przyjąć to dziecko, nie umrze z głodu, nie zabraknie mu miłości.
pomyślałam też- jakże błędnie!- że to niewielka w końcu różnica- dwa czy trzy.
Ale przed tym grudniem dwa lata temu miałam bardzo zdecydowaną opinię na temat aborcji. A także tego, że mnie nigdy taka rzecz nie przeszłaby przez myśl. A także leciutką wyższość na wieść o cudzej wpadce, taką nam-się-to-nigdy-nie-przydarzy.
Nawet nie chcę myśleć co byłoby, gdyby była to ciąża z gwałtu. Albo z dzieckiem nieuleczalnie chorym. Nie chcę już teraz ferować wyroków, mieć nieugiętych sądów. Czy ocenianie innych jest gwarantem własnego kręgosłupa moralnego?

Z trójką jest mi niełatwo, co jakiś czas pochłania mnie ocean zmęczenia. Słyszę wciąż to sakramentalne pytanie- jak ty sobie dajesz radę. Jestem zmęczona, odpowiadam. Ciężko znoszę nieustanny hałas, gwar, ciągłe mamo,mamooo, krzyki, kłótnie, młyn. Jak idą spać, świdruje mi w uszach. Wciąż mam jakieś wychowawcze dylematy, ze świadomością że to się dopiero zaczyna.

Jednakowoż jest wspaniale.
Niedzieciaci przyjaciele patrzą z niedowierzaniem.

19 komentarzy:

  1. Podziwiam cię! Nie wiem czy dałabym sobie radę z trójka. Mam tylko jedno może zdecyduje się na drugie póki jeszcze zostały mi dokładnie 3 lata na to według mojego gina. Pózniej będzie za późno. Mieszkam z dała od jakiejkolwiek rodziny i pomocy i to mńie hamuje bo doświadczyłam na własnej skórze co to oznacza. Do tego kontakty z rodzina francuska są beznadziejne więc hm...
    Ps. Moja książka po francusku jest dostępna na Amazon w polskich księgarniach nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę każdy dałby sobie radę :) Ja nie mam jakiejś wielkiej pomocy ze strony rodziców bo oboje jeszcze pracują.
      niestety mój francuski nie jest na tyle dobry żebym mogła przeczytać Twoją książkę; szkoda bo temat bardzo interesujący.

      Usuń
  2. jest wspaniale :) wiem z doświadczenia, chcieliśmy trójki ale jak przyszło co do czego to po dwójce wymiękliśmy. KTOŚ tam wiedział lepiej czego naprawdę nam trzeba :))) teraz synowie są więksi (8, 11,14 lat)i bardzo dużo pracy fizycznej odpadło ale nadal pozostał harmider, kłótnie itd oraz gotowanie coraz większej ilości jedzenia :D pamiętam zmęczenie, bo byłam (no i jestem) zdana tylko na siebie i pomoc męża. jednak nie ma spraw nie do ogarnięcia, gdybym miała mieć czwarte dziecko to też dałabym radę i jestem pewna , że i Ty także :))) mam taką pracę, która pozwala pogodzić obowiązki domowe i mimo kłopotu ze znależeniem opiekunek nie przerwałam jej.
    czasami odwiedza mnie przyjaciółka również z trójką synów i oboje zgodnie twierdzimy, że powyżej trójki to juz nie ma żadnej różnicy ;D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, harmider i coraz większe ilości jedzenia :)

      Usuń
  3. pamiętam jak prosiłam Cię o pokrzepiającego maila na temat jak to jest z dwójką dzieci o małej różnicy wieku:)
    zawsze mam wrażenie,że dajesz sobie z całą trójką świetnie radę, jesteś mądrą i ciepłą mamą pomimo zmęczenia, braku czasu itp. Obok siebie mam podobną kobietę - moja przyjaciółka też ma 3-kę maluchów:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fille: Brawo dla solenizantki! Wierzę, że nie zawsze jest łatwo, ale znam plusy rodzin wielodzietnych, zawsze będą się wspierać i będą dla siebie ważni. Jestem dla Ciebie pełna podziwu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nata, najlepszego dla jubilatki :)
    Jestem dla Ciebie nieustannie pełna podziwu, ze przy tej trójce realizujesz sie zawodowo i do tego robisz to z pasją. Pewnie racje ma Gwiezdna, ze potem będzie łatwiej. W końcu Ada sie tez pewnego dnia usamodzielni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny, dzięki za wyrazy podziwu, myślę ze ciut przesadzone :)

      Usuń
  6. Dzieki za tak szczery wpis!
    ja tez z chlopakami wiedzialam dokladnie kiedy ''to'' sie stalo:)
    sil i cierpliwosci!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze podziwiam. I dziękuję za szczery wpis. My chcielibyśmy mieć drugie dziecko, ale na razie nie możemy. Niemniej jednak miałam moment paniki gdy Piotrek miał 1.5 roku, a my świeżo przeprowadziliśmy się do prowizorycznie wykończonego domu. Byliśmy wykończeni fizycznie, psychicznie i finansowo jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Przez kilka dni na serio się bałam. Strach pomieszany z wyrzutami sumienia i myśli "tylko nie teraz, tylko nie teraz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie. życzę żeby marzenie o drugim się spełniło!

      Usuń
  8. Mnie już przy dwójce pytają, jak daję radę... A przecież nie jest to jakoś specjalnie nietypowa ilość.

    Jeżeli chodzi o aborcję, na dany moment nie wyobrażam sobie takiej decyzji dla siebie - z drugiej strony już od dawna bardzo empatycznie odbieram czyjś strach, ból, brak umiejętności wybrnięcia, samotność, żeby nie popatrzeć na różne kontrowersyjne decyzje przez perspektywę uczuć tej osoby. Sama aktualnie dorobiłam się cukrzycy, nadciśnienia, gigantycznej niedoczynności tarczycy, schorzeń, które każde z osobna generują możliwość poważnych powikłań i u mnie, i u płodu. A mam dwoje dzieci, mam dla kogo żyć, nie chcę umierać z powodu trzeciej ciąży, mając dwójkę. Dlatego panicznie boję się wpadki i jestem WŚCIEKŁA na swój kościół, że chce chronić życie dziecka, zanim się pocznie (mówię tu o antykoncepcji, a nie o aborcji), a nie MOJE. Ja jestem potrzebna bezwzględnie co najmniej dwóm osobom, moim obecnym już dzieciom i nie pojmuję, czemu kościół chce chronić życie, zanim się pocznie (bo przecież antykoncepcja nie ZABIJA, a tylko zapobiega poczęciu), a nie MOJE, już istniejące. I tak, stosuję zabezpieczenie i chodzę do komunii, w sumieniu rozważyłam, że mam tak poważne powody, że z Bogiem czuję się w porządku. Nie wyobrażam sobie, żeby Bóg chciał dla moich dzieci mojej śmierci, nie wyobrażam sobie też, że chciałby dla nas celibatu. Rozmawiałam o tym z jednym z zaprzyjaźnionych księży, najpierw jechał po teorii, ale w obliczu moich argumentów położył uszy i powiedział, że mam postępować zgodnie z sercem.

    Dużo było we mnie żalu na ten temat, i teraz się wylało w tym bardzo szczerym komentarzu... Jest pewnie chaotyczny, sama nie wiem, czy wypowiedziałam wszystko, co myślę, ale wiem, że w życiu różnie się wszystko dziwnie wikła i daleka jestem od ocen.

    Ja CHCIAŁABYM mieć trójkę, czuję, że gdyby zdrowie pozwoliło, dałabym radę ( w końcu w pracy kiełznam dużo większe i bardziej wyrośnięte dzieciary i jestem zahartowana), ale nie ma szans, nie przy tym zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu. Bardzo Ci dziękuję za ten komentarz. Trudno mi się do niego odnieść w tak ograniczonej formie. Mam nadzieje że uda nam się pogadać w cztery oczy również na ten temat.
      Jest takie hiszpańskie przysłowie "Dios le da pan al que no tiene dientes"- Bóg daje chleb temu który nie ma zębów. Na tyle na ile Cię znam, wydajesz mi się idealną mamą która powinna mieć całą gromadkę dzieci. Ale oczywiście Twoje zdrowie jest najważniejsze- i dla rodziny, i dla Ciebie samej.
      Mój kościół pozostawia w ogóle sporo więcej własnemu sumieniu, popartemu lekturą Biblii. Rozumiem Twój żal do kościoła kat. i mówiąc szczerze, bardzo to szanuję, bo naprawdę obchodzi Cię co mówi Twój kościół, zasady Twojego wyznania (a mało jest takich ludzi).
      to tak w dużym skrócie.
      Tolerancja POlaków- ooo, to jest osobny temat. Ja jestem notorycznie brana za ortodoksyjną katoliczkę niestosujacą antykoncepcji a, na Boga, nie mam dziesięciorga!

      Usuń
  9. Aha, dodam jeszcze, że Polacy są wybitnie nietolerancyjni i wścibscy, i akceptują tylko model 2+2. Na indeksie są zarówno bezdzietni (no kiedy w końcu?), rodzice jedynaków (chowacie egoistę), jak i rodzice większej, niż parka, gromadki (co wy się tak mnożycie, jak króliki - usłyszała moja kolezanka w trzeciej ciąży). Dzietność jest sprawą nieprywatną, wałkowaną przy rodzinnych stołach, wchodzi się ludziom do butów w ich intymne sprawy. Według mnie to niepojęte...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie spostrzeżenie, że kobieta i jej ciąża (a później dziecko) jest w ogóle sprawą bardzo publiczną. Każdy wie najlepiej co kobieta powinna w takiej sytuacji robić i za swój moralny obowiązek uważa udzielanie tzw. "dobrych rad".
      A już wyrazanie opinnii na temat tego jak kobieta powinna karmić dziecko (piersią czy butelką) uważam za szczyt chamstwa. W głowie mi się to nie mieści...

      Usuń
  10. Właśnie o tym dziś pisałam i bardzo dużo myślałam, a to dlatego, że przywieźli nam wreszcie meble do pokoju dziecka.
    Też znam dokładną datę poczęcia;) choć była to ciąża bardziej niż nieplanowana a ginekolog która powiedziała mi że jestem w ciąży bała się mnie wypuscić z gabinetu - byłam blada jak ściana. Była to ciąża zupełnie niechciana i też różne rozwiązania rozpatrywałam w pierwszej chwili.
    A teraz nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej nie być i z niecierpliwoscią odliczam dni kiedy będę mogła wreszcie utulić mojego synka.
    Chyba los wiedział co robi...

    OdpowiedzUsuń
  11. macie rację z tą nietolerancją Dziewczyny, faktycznie tak to wygląda, że 2+0= potępienie, 2+1=wieczne nagany,2+2= polityczna i wyznaniowa poprawność, 2+3=zgorszenie i posądzanie o ciemnogród, 2+więcej niż 3= nienormalni. co to kogo obchodzi ile dzieci chcemy mieć????!!! czy ktoś poza nami, rodzicami ponosi konsekwencje takiej decyzji? moja teściowa wydarła się na nas przy trzecim, że po co nam to dziecko. jak to po co? do kochania, to ucięło dyskusję w gronie najbliższej rodziny :)
    inną ciemną stroną medalu jest to, że wszędzie dookoła preferuje się oferty dla rodzin 2+2. wyjazd na basen, wyprawa do kina, wejście do muzeum, wczasy itd dowodzą, że nie żyjemy w kraju o polityce prorodzinnej :((( kiedyś przeglądałam oferty wypoczynku w ciepłych krajach dla naszej piątki ale po bezskutecznym poszukiwaniu oferty w sensownej cenie zostałam utwierdzona w przekonaniu, że rodziców większej ilości dzieci niż przepisowa dwójka traktuje się w biurach podróży jak krezusów. teraz mam w czteroliterowym poważaniu takie traktowanie, pakuję dzieciaki w auto i jeżdzimy co roku na dwutygodniowe wczasy własnym sumptem do zapadłej chorwackiej wiochy za realną dla nas cenę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja spotkałam się z potępieniem że mam jedno dziecko - jak to zostało określone - jestem wygodna egoistka. Przykre to, bo jednocześnie nikt mnie nie pyta czym jest podyktowana taka decyzja.

    Przy okazji pozdrawiam i zapraszam na swoje blogi - linki podałam na dziennikach

    Tygryska

    OdpowiedzUsuń