sobota, 11 maja 2013

maj

Ach, maj, najpiękniejszy z miesięcy! Kocham maj- jego zapachy, kolory, widoki, buchające kwiaty, wilgotny zapach ziemi, niepowtarzalny aromat wiosennego deszczu. Nawet męża majowego sobie sprawiłam. :)
tak świętowaliśmy 1 maja :)
Od połowy kwietnia rezydujemy właściwie na dworze- na balkonach, na działce nad jeziorem, na placach zabaw, pod blokiem. W tym okresie ciężko mi znaleźć czas na siedzenie przed komputerem, bo albo przebywamy na zewnątrz, albo jestem w pracy, albo nadrabiam zaległości w obowiązkach domowych, albo po prostu późnym wieczorem zapalamy mnóstwo świeczek na balkonie i popijamy piwko z małżonkiem- ostatnio odkryliśmy na osiedlu sklep Piwosz i namiętnie wypróbowujemy coraz dziwniejsze piwa z lokalnych browarów.
Majówka mimo mało letniej pogody była bardzo udana! Odpoczęliśmy bardzo, pospacerowaliśmy, pograliśmy w piłkę, poczytaliśmy, spędzając trzy dni na działce nad jeziorem.
I Nela i Julek jeżdżą już na rowerach bez bocznych kółek. U nas między blokami jest sporo małych placyków zabaw i alejek pośród zieleni, ulubiona zabawa teraz to jeżdżenie w kółko po tych osiedlowych zawrotkach, rondkach otaczających drabinki, alejkach i zatrzymywanie się żeby gdzieś zjechać albo wspiąć się. My mamy wygodne miejsce z którego któreś z nas ich ogarnia w miarę (mają przykazane nie oddalać się), Ada sobie łazi, ogląda trawki, grzebie w piachu i wspina na drabinki.
Posiłki jadamy teraz w większości na balkonie, a wieczorem po pracy wyleguję się z książką na leżaku na powietrzu. Urządziliśmy też ostatnio piknik na trawie pod blokiem, do którego przyłączyli się sąsiedzi z dziećmi, z którymi Nela i Julek szaleją na rowerach. Zaczyna się też mój ukochany sezon warzywny- szparagi (ach, szparagi!), młoda kapusta, młode marchewki, kalarepka, szpinak, botwinka. Słowem-bosko, i mimo pracy czuję sie na nieustających wakacjach.
W zesżłym tygodniu dzieci były chore, ale z racji ciepłej pogody na szczęście nie obowiązywał areszt domowy :) Nie chorowaly w ogóle w tym sezonie jesienno-zimowym, więc widać musiało ich dopaść teraz :)
A dziś dzięki letniej pogodzie mamy za sobą pierwsze w tym sezonie rodzinne pływanie w jeziorze!
Poniżej migawki z naszego zielonego raju nad jeziorem:











Mam do nadrobienia jeszcze urodzinowy wpis Neli, ale to na dniach :)
Majowe, wiosenne uściski wam przesyłam!
A pamiętacie tę piosenkę?

Wiosna już, zielony miesiąc maj, z płatka wróż, w zielone z nami graj! Zielono mi, tak majowo mi, w zielone maja dni!

24 komentarze:

  1. się doczekałam w końcu wpisu - nie rozpieszczasz nas nimi:)
    moim marzeniem jest domek letniskowy. nie dom całoroczny, bo jednak lubię w mieście mieszkać, w centrum życia. ale taki domek to byłoby to. biały oczywiście:)
    dzieciaki Wam się udały!
    czekamy na Was w O.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę się poprawić w kwestii regularności wpisów :)
      no właśnie ja mam dokładnie tak samo- też lubię mieszkać w mieście, zwłaszcza w polskim klimacie, gdy korzystanie z ogrodu to mniejsza połowa roku. to jest wspólny domek z moimi rodzicami. jest fajnie, zwłaszcza że i okolica piękna, lasy, jeziora- no ale u Was takoż więc życzę spełnienia domkowego marzenia!
      dzięki, chętnie was odwiedzimy w O., choć Tymek będzie biedny z najazdem takiej młodszej czeredy ;)

      Usuń
  2. fakt, też wyglądałam za nowym wpisem....

    chętnie mieszkałabym w mieście i miałam przytulną dacze, gdzie w lesie, nad jeziorem. uwielbiam pikniki, grille, gry i zabawy na świeżym powietrzu :)

    najmłodsza córa- boska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oliwku, właśnie to jest super układ, wprawdzie działka jest moich rodziców, ale możemy z niej do woli korzystać.
      co do wpisów, obiecuję poprawę :)

      Usuń
  3. Jak zwykle cudnie! Nie było mnie tutaj ostatnio bo na wakacjach balangowalam i sama tez mało pisze.... Czas to problem. Miło mi czytać co u ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wakacje super sprawa :) też się cieszę że mogę cię tu gościć.

      Usuń
  4. ale oni wszyscy śliczni!!!

    nas na razie maj nie rozpieszcza; kupiliśmy nowy stół i krzesła na taras i skorzystaliśmy z nich 3 (!!!) razy... czekamy na wiosnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lublin biegunem ciepła??
      dzięki za miłe słowa!

      Usuń
  5. Nareszcie mi się udało wstrzelić z komentarzem w świeży wpis! (zawsze mam problem z blogami spoza bloxa, których aktualizacje mi się nie wyświetlają...)

    Pięknie! My jeszcze TAKIEJ pogody nie doświadczyliśmy, ale wszystko przed nami. Za to otworzyliśmy już sezon szparagowy i rabarbarowy, a w lodówce czeka młoda kapusta (na dziś) i botwinka (na cieplejszy dzien, bo teraz leje i 10 stopni...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jakoś Lublin ma szczęście do pogody tej wiosny. ale niedługo pewnie będą ogólnokrajowe upały :) u nas dziś chłodnik z botwinki, z miętą własnej uprawy :)

      Usuń
  6. U nas jeszcze nie było tak ślicznie, ale pomału prognoza rokuje :)
    Cholera, nie piłam piwa od pół roku, niech to szlag.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dojdzie i do was :)
      a co z piwem, nie możesz nawet odrobinki?

      Usuń
    2. Doszła. Niestety, nie mogę - ma wyższy indeks, niż czysta glukoza :P

      Usuń
  7. zielono i radośnie u Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiosną czuję się jak wypuszczona z więzienia :)

      Usuń
  8. Zdecydowanie maj to najpiekniejszy z miesiecy a dzieciaki masz cudne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. nawet u mnie temperatura do 20 stopni dobija, zielono sie zrobilo i pieknie :) zazdroszcze tych swiezych warzyw, tu niestety wszytko z Hiszpanii i innych krajow sprowadzane, krajowe bedzie kolo lipca, w cenach takich, ze glowa mala :( Beda mi musialy wystarczyc dwa-trzy tygodnie w Polsce w wakacje, wtedy sobie pojem bez ograniczen :) dzieciaki masz slicznosciowe, uwielbiam ich gladac na zdjeciach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę w Finlandii takie kłopoty z wegetacją? nie wiedziałam. to najedz się koniecznie na zapas w PL!

      Usuń
  10. Piękny miesiąc, ja też jestem majowa :)
    Teraz zrobiło się zielono, powietrze pachnie kwiatami, słychać ptaki...przez wiele lat żałowałam, że w maju siedziałam w domu nad książkami - w szkole trzeba było pozaliczać przedmioty, potem były matury, na studiach egzaminy w terminie zerowym i podchody do sesji.Nie mogłam się doczekać pierwszego maja, kiedy nie będę musiała już nic :)
    Wspaniale spędzacie czas, lubię oglądać Wasze zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja od zawsze siedziałam nad książkami w maju na dworze :) na trawie, na balkonie, gdziekolwiek byle w naturze :) a teraz muszę pół dnia spędzać pracując. ale i tak jest cudnie bo dzień tak trwa! teraz siedzę na balkonie na leżaku, widzę księżyc, pachnie bez i skoszona trawa. bosko!

      Usuń
    2. Ha ha, Gio, mnie się nadal maj kojarzy też z nawałem roboty - koniec roku w szkole za pasem :)

      Usuń
  11. mój mąż tęskni za Perłą :)
    jak piszesz o Lublinie, to mi smutno - zamierzamy tam wrócić na starość, czyli za jakieś ćwierć wieku :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaplanujmy więc za ćwierć wieku spotkanie przy Perełce, najlepiej niepasteryzowanej, siwiejące głowy, grono wnucząt, stolik pod bzem i zimne piwko :)
      może jednak wybierzecie się wcześniej na wycieczkę? zapraszamy!

      Usuń